Zachód w swojej retoryce „miota się” w pluciu na Rosję!

rgbstock.com autor: stellab (stella bogdanic)Bezsilność Zachodu wobec wojny wywołanej przez nowych władców Kijowa z własnym narodem osiągnęła chyba zenit. Powstańcy po przegrupowaniu się pokonali i rozbili wojska, grupy i bandy zbrojne walczące przeciwko nim. Pojawiają się hasła o marszu na Mariupol, a nawet Odessę, celem wyzwolenia wszystkich ziem Noworosji, pojawiają się hasła o marszu na Kijów, celem obalenia oligarchów, którzy przejęli władzę i skłócili wielki i wspaniały Naród – JEDEN NARÓD. Nowi władcy Ukrainy wyciągają do swoich zachodnich mocodawców ręce po pomoc, a dostają koce, racje żywnościowe i inne – niestrzelające rzeczy. Nikt nie chce dolewać oliwy do ognia, żeby Europa nie pogrążyła się w szaleństwie. To ważny sygnał, albowiem powinien dać do zrozumienia lokalnym kacykom, że przesadzili. Po prostu strzelanie z czołgów na wprost do bloków lub z Gradów do miast – to nie jest dokładnie to, o co chodzi w dialogu politycznym z własnym narodem.

Z całego szeregu możliwych działań wspierających, Zachodowi i władcom w Kijowie w ich retoryce pozostało tylko przysłowiowe plucie. To znaczy propaganda kłamstw, poniżeń i upokorzeń kierowanych pod adresem Rosji i jej prezydenta pana Władimira Putina osobiście. Mamy do czynienia z festiwalem totalnej wrogości, nienawiści, prób ośmieszania. Jednakże dochodzą dwa nowe elementy, których w dotychczasowej retoryce zachodu i nawet samych Ukraińców nie było.

Zaczęto wprowadzać nadzwyczajne środki propagandowe jak próba przekonywania, że Rosja przez jednego człowieka, a jest nim oczywiście pan Władimir Putin jest niewiarygodna. Przy czym uwaga, nie dlatego żeby ten po prostu kłamał prowadząc z zachodem i ich sługusami w Kijowie grę strategiczną. Oskarżenia są o wiele dalsze, zaczynają pojawiać się komunikaty medialne – puszczane na razie mimochodem i bardziej w blogosferze niż mediach głównego nurtu, a jeżeli już to wypowiadane przez wolnych mówców lub publicystów a nie sterujących bezpośrednio przekazem, że pan Władimir Putin jest niezrównoważony psychicznie, że może być chory, że stan się pogarsza itd. Chodzi o włączenie wątku w propagandzie antyrosyjskiej, że jej przywódca jest chory, w związku z tym jest nieobliczalny. Szczegóły możemy sobie darować, albowiem to wszystko to oczywiste kłamstwa, gdyż mówimy o doskonale wysportowanym i prowadzącym aktywny tryb życia człowieku, którego argumentacja w dyskusji jest jasna, logiczna i nie pozostawiająca żadnych wątpliwości. Te kłamstwa to byłby tylko jeden z elementów propagandy poniżenia, gdyby nie inna okoliczność.

Pewne czynniki na zachodzie i na Ukrainie, wykorzystując niefortunną i jak wiemy od samego mówcy po prostu źle przetłumaczoną wypowiedź pana Władimira Żyrynowskiego na temat ewentualnych skutków konfrontacji militarnej z Rosją dla krajów bałtyckich i Polski – kreują w nawiązaniu do tej wypowiedzi kolejne przerażające plotki. Jedną z najnowszych miałyby być kolejne atomowe pogróżki Rosji, tymczasem wobec Ukrainy. W tym kontekście kończą się wszystkie żarty, albowiem na temat broni jądrowej się nie żartuje na stopie kontaktów politycznych, co innego publicyści, co innego zwykli ludzie, nawet można zrozumieć wojskowych kreujących scenariusze katastroficzne. Jednakże politykowi nie wolno jest mówić niczego na temat broni jądrowej, co mogłoby pasować do dziejącego się scenariusza. Powody są oczywiste.

Mamy więc zatem bardzo trudną nową sytuację wizerunkową Rosji, która oczywiście w pełni jest obliczona na opinię publiczną na Zachodzie. W uproszczeniu mamy do czynienia ze spiralą nakręcania strachu, poprzez straszenie rosyjską taktyczną bronią jądrową. Ludzie poddani takiej indoktrynacji będą się bać, a jak będą się bać, to wówczas pewne scenariusze polityczne, niemożliwe do przepchnięcia bez atomowego straszaka po prostu wydarzą się same, albowiem opinia publiczna będzie je z automatu akceptowała. Do władzy w konsekwencji dojdą jastrzębie o kwadratowych szczękach, którzy będą mieli tylko jeden cel – ZWIĘKSZENIE NAKŁADÓW NA WOJSKO i przy okazji zwiększenie kontroli nad społeczeństwem, żeby wyeliminować zagrożenie ze strony zdrajców, wszelkiej maści wrogów wewnętrznych. Zmieni się cały system, a wówczas – możliwy będzie każdy negatywny scenariusz.

O tym jak negatywny jest to scenariusz dla Federacji Rosyjskiej nie trzeba chyba nikogo przekonywać, nie chodzi tylko o to, że Rosjanie znowu będą groźnymi „Iwanami z Nowosybirska”, ale o zaprzepaszczenie wspaniałej wizji wzrostu, modernizacji i przygotowania na ewentualną konfrontację z wyzwaniami z innych kierunków niż europejski. Zachód nigdy już – przy obecnym stanie rozwoju techniki nie zaatakuje Rosji jako pierwszy. O wiele łatwiej będzie mu posłużyć się innymi potęgami, które przy pewnym układzie składowych strategicznych można bardzo skutecznie poszczuć na Rosję.

Póki co jednak trwa wojna propagandowa, w której Zachód beznadziejnie miota się plując na Rosję jak tylko potrafi.