Ukraina mięknie przed nową rundą negocjacji gazowych z Rosją
Ukraińscy oficjele poinformowali, ze w celu zrekompensowania zmniejszonych dostaw zwiększą produkcję z innych źródeł – na przykład z węgla.
Szef Gazpromu Aleksiej Miller w odpowiedzi na pomysł ukraińskiego ministra poinformował, że Ukraina będzie musiała opłacić całość dostaw zakontraktowanych na mocy umowy z 2009 roku, bez względu na to, czy go użyje, czy nie. Powiedział to podczas spotkania z prezydentem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem. Dodał także, że Ukraińcy powinni ubiegać się o obniżkę dostaw z półrocznym wyprzedzeniem okresu kontraktowego. Stwierdził, że pomysł Bojko to ,,unilateralne stanowisko” Ukrainy.
Rosja chce udzielić ulgi cenowej Ukrainie tylko w zamian za udziały w jej sieci przesyłowej zarządzanej przez państwową spółkę Naftogaz. Ukraińcy boją się oddać ją w ręce Moskwy.
Ukraina sygnalizuje rozczarowanie brakiem wsparcia ze strony Unii Europejskiej pomimo faktu, że ów kraj należy do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Wygląda na to, że Unia zamierza interweniować jedynie w przypadku zagrożenia dostaw dla krajów do niej należących. Tymczasem dwa projekty rosyjskie – Nord Stream i South Stream – w wypadku realizacji tego drugiego doprowadzą do zmarginalizowania roli Ukrainy jako kraju tranzytowego. Pierwszy z rurociągów ciągnie się po dnie Morza Bałtyckiego i łączy Rosję z Niemcami. Drugi ma powstać do 2015 roku i ciągnąć się z Rosji, przez Morze Czarne do Bułgarii i dalej do Grecji, Włoch i Austrii.
Realizacja South Stream nabrała tempa po zeszłorocznej zgodzie Turcji na poprowadzenie rury przez jej Specjalną Strefę Ekonomiczną na Morzu Czarnym. Także zgoda na użycie serbskich magazynów gazowych była dużym postępem. Gazociąg ma przejąć dwie trzecie przesyłu obecnie przepływającego przez Ukrainę. Aleksiej Miller poinformował, że budowa projektu będzie zależała od negocjacji z Kijowem. Ukraina liczy, że w zamian za jej ustępstwa Moskwa z niego zrezygnuje.