Ukraina i Rosja obwiniają się nawzajem o zestrzelenie samolotu …

Rosja ma swoją wersję

Moskwa chce przekonać świat, że ataku dokonali Ukraińcy. Dziś na konferencji prasowej rosyjskiego MON przedstawiono rzekome dowody wskazujące na aktywność w czasie przelotu malezyjskiego samolotu podstawowych elementów ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.

Generał Andriej Kartapołow ze Sztabu Generalnego powtórzył tezy postawione już w sobotę przez wiceministra obrony Anatolija Antonowa. Wskazują one na odpowiedzialność władz w Kijowie, a konkretnie ukraińskiej armii, za katastrofę malezyjskiej maszyny. Tym samym zdejmują odpowiedzialność z donieckich terrorystów i Rosji.

Wojskowi zapewniają: mamy dowody

Gen. Kartapołow poinformował, że Moskwa dysponuje zdjęciami satelitarnymi dowodzącymi, iż w dniu katastrofy w pobliżu Doniecka działała formacja obrony przeciwlotniczej Ukrainy, wyposażona w kompleksy „Buk – M1”. Dalej przekonywał, że malezyjski samolot zszedł z kursu aż o 14 kilometrów.

Rosyjskie ministerstwo obrony oświadczyło także, że na krótko przed katastrofą w pobliżu samolotu pasażerskiego leciał ukraiński samolot bojowy Su-25. Na jego wyposażeniu znajdują się pociski R-60 Powietrze-Powietrze. Rosja domaga się wyjaśnień w tej sprawie. Od czwartku władze w Kijowie powtarzają, że tego dnia w powietrzu nie było ich samolotów wojskowych.

Wojskowi z Rosji twierdzą też, że ich satelity nie wykryły żadnych rakiet wystrzelonych w kierunku samolotu Malaysia Airlines. Poprosili też Amerykanów, by pokazali zdjęcia satelitarne, jeśli mają dowody, że w tym rejonie wystrzelono pociski.

CZYTAJ TAKŻE Merkel i Putin zgodzili się na międzynarodowe śledztwo ws. boeinga