Pożyczka dla Kijowa

Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaaprobował wczoraj dwuletni program pomocy finansowej dla Ukrainy. Kijów będzie mógł pożyczyć 17,1 mld USD.

Pierwsza rata w wysokości 3,2 mld USD ma zostać wypłacona niezwłocznie. Dzięki tym pieniądzom rząd Ukrainy będzie w stanie zachować płynność finansową. Obecnie z powodu podwyżki ceny rosyjskiego gazu i wydatków związanych z obroną państwa budżet państwa znalazł się na skraju niewypłacalności.

Pomoc MFW jest obwarowana wieloma warunkami związanymi z reformą ukraińskiej gospodarki. Fundusz będzie co dwa miesiące oceniał postępy i od tego uzależnione jest uruchomienie kolejnych transz.

Po decyzji Rady Funduszu w Waszyngtonie (jej członkami są m.in. przedstawiciele USA i Rosji) Ukraina może liczyć na pożyczki od innych podmiotów, które oczekiwały na stanowisko MFW. Są to Bank Światowy, Kanada i Japonia. Uznanie gotowości do absorpcji środków pomocy międzynarodowej przez Fundusz odblokuje też amerykańską bezzwrotną pomoc w wysokości 1 mld USD.

Warunki MFW dla Ukrainy będą dotkliwe. Obejmują one m.in. zamrożenie płacy minimalnej i urealnienie (w praktyce znaczną podwyżkę, nawet o 50 proc.) ceny gazu. Konieczna też będzie podwyżka podatków. W efekcie, jak szacuje rząd Ukrainy, gospodarka do końca roku skurczy się o 3 procent.

W środę na międzynarodowej konferencji w Londynie podjęto zobowiązanie pomocy Ukrainie w odzyskaniu dziesiątków miliardów dolarów skradzionych i ulokowanych na Zachodzie przez odsuniętego od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza i jego współpracowników.

Przebywający z wizytą w Waszyngtonie przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso nazwał obecny kryzys rosyjsko-ukraiński „największym wyzwaniem dla globalnego pokoju od czasu upadku muru berlińskiego” i wyraził przekonanie, że „celem Władimira Putina jest uzyskanie pełnej kontroli na Ukrainą”. – Osobiście mówił mi, że Ukraina to sztuczny kraj – zaznaczył Barroso. W jego opinii Zachód powinien pokazać Putinowi, że może być inaczej i dzięki wspólnej pracy Ukraina stanie się krajem „niepodległym, suwerennym, stabilnym, demokratycznym i dobrze prosperującym”.

Celem sankcji Zachodu ma być według Barroso pokazanie Moskwie, że poniesie poważne konsekwencje, jeśli będzie kontynuować eskalację kryzysu na Ukrainie, chociaż podkreślił, że nie chodzi o samą konfrontację z Rosją. – Rosja jest dla Unii ważnym krajem. Próbujemy pokazać Rosjanom, że lepiej będzie dla nich, jeśli będą z nami negocjować – zaznaczył szef KE.

Barroso zapewnił, że UE jest przygotowana, by „zrobić więcej”, w tym wprowadzić skoordynowane z USA sankcje na całe sektory rosyjskiej gospodarki. Komisja Europejska przygotowała już projekt całego pakietu tych sankcji, ale decyzję podejmą kraje UE. W piątek ma rozmawiać na ten temat w Waszyngtonie kanclerz Niemiec Angela Merkel z prezydentem USA Barackiem Obamą. Trwają też konsultacje w ramach UE.

Prezydent Rosji Władimir Putin przeprowadził rozmowy telefoniczne z premierami Wielkiej Brytanii i Włoch. W obu kładł nacisk na realizację porozumień z Genewy i pokojowe rozwiązanie kryzysu. Rosja interpretuje genewskie uzgodnienia tak, że na wschodzie Ukrainy nie jest dozwolona jakakolwiek akcja z użyciem siły, także ze strony regularnych formacji ukraińskich. Wykluczałoby to prowadzenie akcji antyterrorystycznej Kijowa. Z kolei Zachód wskazuje, że w Genewie 17 kwietnia ustalono, iż wszelkie nielegalne grupy zbrojne na trenie konfliktu zostaną rozwiązane, a dotyczy to przede wszystkim separatystów, wśród których są w roli dowódców i koordynatorów żołnierze rosyjskich jednostek specjalnych. W efekcie Rosja zarzuca łamanie porozumień rządowi Ukrainy, a Kijów, USA i UE – Rosji. Zdaniem USA Rosja nie tylko nie wywiązuje się z podjętych zobowiązań, ale wręcz nasila kryzys, angażując się w akty przemocy we wschodniej Ukrainie. Moskwa z kolei oskarża USA o potajemne kierowanie działaniami rządu i sił Ukrainy, w tym atakowanie separatystów, których w Rosji nazywa się „pospolitym ruszeniem ludności”.

Na temat reakcji swojego kraju w obliczu nowych sankcji Zachodu wypowiedział się odbywający wizytę w Ameryce Łacińskiej szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Zadeklarował, że na razie żadnych kroków odwetowych jego kraj nie planuje. – Nic nie będziemy robić, żadnych głupich posunięć. Chcemy dać naszym partnerom szansę na uspokojenie się – powiedział. Uznał, że sankcje są „sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem”. Potępił zatrzymanie obserwatorów OBWE, ale zasugerował, że oni sami lub ich mocodawcy ponoszą winę za to, co się stało, gdyż nie uzgodnili wizyty z oddziałami prorosyjskiej „samoobrony”. Stwierdził też, że misja miała znajdować się na rosyjsko-ukraińskiej granicy, a nie w obwodzie donieckim. – Ich, moim zdaniem, po prostu „wystawiono”. Wzywamy do uwolnienia obserwatorów, ale nie możemy decydować za „pospolite ruszenie” – powiedział Ławrow. Oczekuje on, że władze w Kijowie i separatyści podejmą rozmowy pod egidą OBWE.

W ramach poszukiwania sojuszników dla rosyjskiego stanowiska w sprawie Ukrainy Ławrow odwiedził Kubę, Nikaraguę, Chile i Peru. W połowie kwietnia przebywał z kolei na Dalekim Wschodzie, odwiedzając Chiny i Wietnam.