Oskarżenia i negocjacje

Moskwa i Kijów oskarżają się wzajemnie o eskalację konfliktu na wschodzie Ukrainy, co niezbyt dobrze wróży powodzeniu rozmów przy ukraińskim „okrągłym stole”.

Rosyjskie MSZ zażądało od władz w Kijowie „natychmiastowego wstrzymania działań wojennych na południowym wschodzie Ukrainy”. Zdaniem Rosji, ukraińskie siły rządowe używają lotnictwa i ciężkiej artylerii, aby atakować obiekty cywilne i w związku z tym w ocenie Moskwy we wschodnich regionach kraju istnieje realne zagrożenie życia ludności cywilnej. Resort dyplomacji podkreśla, że taka sytuacja wywołuje oburzenie w Rosji.

Kreml ocenia, że postawa Ukrainy wskazuje, iż nie zamierza ona wypełniać postanowień deklaracji genewskiej z 17 kwietnia br. i mapy drogowej opracowanej przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). „Wymachiwanie szabelką wywołuje tym większe zdumienie, że w sobotę w Charkowie odbywa się drugi okrągły stół, którego uczestnicy poszukują dróg wyjścia z kryzysu politycznego na Ukrainie. Można odnieść wrażenie, że samozwańcze władze Ukrainy wykorzystują forum w Charkowie do maskowania swoich agresywnych działań” – głosi komunikat rosyjskiego resortu spraw zagranicznych. Moskwa w związku z tym wyraziła przekonanie, że kraje zachodnie wywrą skuteczny wpływ na Kijów, by ten rozpoczął realną, a nie pozorowaną pracę w kierunku porozumienia narodowego w kraju.

Zaostrzyć sankcje

W odpowiedzi na rosyjskie żądania szef ukraińskiego MSZ Andrij Deszczyca na łamach dziennika „Die Welt” zaapelował do Niemiec o podjęcie bardziej zdecydowanych kroków wobec Rosji w związku w sytuacją na wschodniej Ukrainie. – Jeżeli niemieccy politycy nie chcą, by w przyszłości obarczono ich odpowiedzialnością za destabilizację tego regionu, to Berlin musi zająć bardziej zdecydowane stanowisko – powiedział Deszczyca. – Niemieccy politycy muszą sobie uświadomić, że prezydent Rosji Władimir Putin nie zadowoli się okupacją miast na wschodniej Ukrainie przez prorosyjskich separatystów – powiedział szef ukraińskiej dyplomacji. W jego ocenie, Putin prowadzi ukrytą wojnę na terenie wschodniej Ukrainy, a Kreml wysyła terrorystów, by mącić spokój i opanować ten teren. Zastrzegł jednak, że do „otwartej inwazji” Rosji na Ukrainę raczej nie dojdzie.

Deszczyca opowiedział się za podjęciem szybkiej decyzji o zaostrzeniu sankcji wobec Rosji, szczególnie wobec wybranych sektorów gospodarki rosyjskiej oraz wobec przedstawicieli rosyjskich elit politycznych. – Ważne jest to, by wprowadzić sankcje prewencyjne, zanim Rosja wyrządzi jeszcze więcej szkód – powiedział Deszczyca. Jednocześnie ukraiński polityk ponownie sprzeciwił się udziałowi przedstawicieli prorosyjskich separatystów w rozmowach „okrągłego stołu”. Podkreślił, że rząd Ukrainy nie ma zamiaru rozmawiać z tymi, „którzy są uzbrojeni i działają jak terroryści”. Jego zdaniem, w rozmowach nie powinni też uczestniczyć przedstawiciele Rosji. – Dyskusja nad rozwojem sytuacji wewnętrznej na Ukrainie nie jest sprawą Rosji – powiedział Deszczyca.

„Okrągły stół” w Charkowie

W tym samym czasie premier Arsenij Jaceniuk na drugich obradach „okrągłego stołu” jedności narodowej, które odbyły się w Charkowie, przedstawił szereg projektów, które mają doprowadzić do uspokojenia sytuacji na wschodzie kraju. Jako najważniejsze z nich szef rządu wskazał decentralizację władzy i specjalny status języka rosyjskiego. – Nasze stanowisko jest niezmienne: uważamy, że należy dokonać decentralizacji władzy. Władze centralne powinny pełnić ogólny nadzór nad wypełnianiem prawa na całym terytorium państwa – powiedział. Mówiąc o sprawie języka, szef rządu podkreślił, że specjalny status potrzebny jest nie tylko rosyjskiemu, ale i językom innych mniejszości żyjących w jego kraju. – Uważamy, że w ramach zmian do konstytucji jesteśmy w stanie zapewnić specjalny status i językowi rosyjskiemu, i językom innych mniejszości narodowych i dać każdemu regionowi możliwość samodzielnego rozwoju w ramach jednej polityki państwowej – zaznaczył.

Jaceniuk opowiedział się za dialogiem na rzecz rozwiązania kryzysu, ale powtórzył, że władze „nie będą go prowadziły z terrorystami”. Po raz kolejny zaapelował do prorosyjskich separatystów w obwodzie donieckim i ługańskim o złożenie broni. Zapewnił, że ci, którzy to uczynią, zostaną objęci amnestią. – Gotowi jesteśmy uczynić wszystko dla jedności narodowej. Gotowi jesteśmy do wysłuchania i realizowania wszystkich propozycji, które padną przy tym i następnym „okrągłym stole” – wskazał.

Ponadto przedstawiciele wschodnich regionów Ukrainy wysunęli postulat reformy konstytucji, która gwarantowałaby, że kraj może przystępować do bloków międzynarodowych jedynie na podstawie referendum. Takie memorandum odczytał deputowany Wadym Nowinski z opozycyjnej dziś Partii Regionów, którą kierował do niedawna obalony w lutym prezydent Wiktor Janukowycz. Zaproponował, by dokument poddać pod głosowanie w parlamencie. Memorandum mówi o poparciu dla ustaleń z kwietniowej międzynarodowej konferencji w Genewie, potępia stosowanie broni i przemocy, co doprowadziło do śmierci ludzi i konieczności reformy konstytucji. „Udział w politycznych, gospodarczych i międzypaństwowych sojuszach mógłby nastąpić jedynie na podstawie wyników referendum ogólnonarodowego” – czytamy. Zdaniem ekspertów, osiągnięcie porozumienia między stronami będzie jednak trudne.

W tym samym czasie w części wschodnich regionów rozpoczęto przygotowania do wyborów prezydenta Ukrainy. Tak jest m.in. w Odessie, gdzie władze starają się ustabilizować sytuację po tragedii z 2 maja, gdy w starciach i pożarze siedziby związków zawodowych zginęło 48 osób i prawie 250 zostało rannych. Po tamtych wydarzeniach mianowano nowym gubernatorem obwodu oligarchę Ihora Palicę, jak również zmieniono komendanta milicji. Wicegubernator Zoja Kazanży uważa, że są to pozytywne kroki. Przewodniczący Odeskiej Miejskiej Komisji Wyborczej Ołekandr Achmerow zapewnił, że wybory zostaną przeprowadzone w sposób otwarty i uczciwie. – Każdy, kto przyjedzie do lokalu wyborczego 25 maja, będzie mógł oddać głos na takiego kandydata, na jakiego chce – powiedział. Choć na ulicach Odessy tętni życie, o niedawnej tragedii przypomina zniszczony budynek siedziby związków zawodowych, w którym spłonęło ponad 30 osób. Przed budynkiem złożono tysiące kwiatów i postawiono znicze.