Może wybuchnąć kolejna wojna gazowa
Rosjanie oskarżyli wczoraj Ukraińców o podkradanie gazu. Aleksiej Miller z Gazpromu przedstawił zarzut, że na terytorium tego kraju pozostało nawet 40 milionów metrów sześciennych rosyjskiego surowca. Naftogaz odrzuca te oskarżenia. Jego przedstawiciele twierdzą, że w czasie przerw w dostawach dla Europy, sięgali oni po zasoby zebrane w podziemnych magazynach, a nie surowiec należący do Moskwy. Przekazywali ten surowiec Turcji na jej prośbę wysuniętą w obliczu problemów z dostawami jakich doświadczyli Rosjanie. Ukraińska Partia Regionów apeluje o zbadanie sprawy zaginionych metrów sześciennych przez specjalistów.
Rosjanie zagrozili, że przekierują cały tranzyt gazowy, z którego Ukraina czerpie duże zyski, w inne miejsca. Kiyv Post donosi, że jego część została już przekierowana do rurociągów białoruskich.
Tymczasem proces przekierowania już się rozpoczął. Tranzyt przez sieć ukraińską był w lutym o 17 procent mniejszy niż w styczniu tego roku. Gazprom najpierw zmniejszył przesył przez Gazociąg Jamalski przekierowując go do nowo powstałego Nord Streamu, następnie w wolną przepustowość wpompował gaz dotychczas kierowany na Ukrainę. Przesył przez Jamał wzrósł sięgając niemal maksymalnych poziomów – informuje źródło agencji Interfax.
Nord Stream i Jamał pompują obecnie ponad 114 milionów metrów sześciennych surowca dziennie. To wzrost o 50 milionów dziennie w stosunku do tego samego okresu w zeszłym roku.