Majdan broni wolności
W sztabie trwających od listopada ub. roku protestów na kijowskim Majdanie Niepodległości ostrzeżono, że do miasta ściągane są ogromne siły milicyjne, oddziały specjalne oraz formacje wojsk wewnętrznych MSW, co może oznaczać, że władze szykują się do ostatecznej rozprawy z uczestnikami prounijnych i wymierzonych w rządzących demonstracji.
Takie obawy zdaje się potwierdzać wczorajszy apel prokuratora generalnego Ukrainy Wiktora Pszonki, który wezwał przywódców opozycji do natychmiastowego odwołania ludzi z ulicy Hruszewskiego, gdzie znajdują się m.in. siedziby parlamentu i rządu, chronione od dwóch miesięcy przez milicję. Z kolei prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zaapelował do rodaków, by “nie ulegali prowokacjom ludzi, których celem jest doprowadzenie do podziałów w narodzie i wywołanie chaosu w kraju”.
Z kamieniami na barykadę
W Kijowie zrobiło się gorąco w listopadzie ub. roku, gdy rząd Ukrainy wstrzymał przygotowania do stowarzyszenia z Unią Europejską, tłumacząc to obawą przed pogorszeniem relacji gospodarczych z Rosją i brakiem wystarczającej rekompensaty ze strony UE.
Do kolejnego nasilenia zamieszek w stolicy doszło w ostatnią niedzielę po południu. Grupki młodych ludzi w maskach butelkami z benzyną, kamieniami i pałkami zaczęły atakować barykadę, odgradzającą dojazd do dzielnicy rządowej. Milicja odpowiadała strzałami z broni na gumowe kule i granatami hukowymi oraz polewała atakujących wodą przy temperaturze wynoszącej minus 10 stopni.
Wcześniej, podczas wiecu, prowadzonego przez liderów opozycji Arsenija Jaceniuka, Witalija Kliczkę i Ołeha Tiahnyboka, domagano się wyłonienia wspólnego przywódcy, który w wyborach prezydenckich w 2015 r. stanie się konkurentem dla Janukowycza.
Do wszczęcia niedzielnych zamieszek przyznała się radykalna organizacja “Prawy sektor”, ochraniająca miasteczko namiotowe na Majdanie. W starciach, które trwały także wczoraj, ucierpiało co najmniej stu milicjantów i stu protestujących. Cztery osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitali. Jednej amputowano dłoń, a trzy kolejne straciły po oku.
Antydemokratyczne prawa Janukowycza
Niezadowolenie Ukraińców wzmogło się po uchwaleniu w miniony czwartek w parlamencie i podpisaniu w piątek przez prezydenta Janukowycza ustaw, które znacznie zaostrzyły odpowiedzialność obywateli za udział w niesankcjonowanych zgromadzeniach i ograniczyły działalność organizacji pozarządowych.
Media informują o zarejestrowanym w ministerstwie sprawiedliwości Ukrainy rozporządzeniu szefa MSW Witalija Zacharczenki, zgodnie z którym funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut oraz milicja “w ramach wykonywania rozkazów” mają prawo użycia siły fizycznej, środków specjalnych, a przede wszystkim broni palnej.
Ministrowie UE apelują o rozsądek
Obradujący wczoraj w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej wyrazili zaniepokojenie wydarzeniami w Kijowie i wezwali do dialogu. Skrytykowali też uchwalenie antydemokratycznych ustaw. Wezwali władze do cofnięcia zmian i zapewnienia, by prawo krajowe było zgodne z międzynarodowymi i europejskimi zobowiązaniami tego państwa.
Obecny w Brukseli szef polskiego MSZ Radosław Sikorski poinformował, że w czasie dyskusji nie było mowy o ewentualnych sankcjach wobec władz Ukrainy, których nie wykluczali niektórzy ministrowie spraw zagranicznych państw Unii.