Jeśli Teo ma wyjechać na Ukrainę, to teraz jest najlepszy moment
Łukasz Teodorczyk jest w drodze do Dynama Kijów, a możliwe, że za chwilę przejście napastnika Lecha Poznań do ukraińskiego potentata zostanie oficjalnie ogłoszone. A jeśli tak się stanie (stało) transfer trzeba będzie uznać za jeden z najbardziej spektakularnych z udziałem zawodnika z T-ME nie tylko w najnowszej w historii. I to wcale nie tylko dlatego, że będzie to zarazem jedna z najdroższych transakcji (około 4 miliony euro). Klasa kontrahenta też przecież działa na wyobraźnię, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że kijowianie w ostatnich latach spuścili z tonu.
To prawda, że ostatnie spektakularne sukcesy Dynamo zanotowało w roku 2009. To wówczas po raz ostatni wywalczyło tytuł mistrza kraju i awans do półfinału Pucharu UEFA, ale zarówno siła na rynku transferowym, jak i fakt, że od wielu lat klub z Kijowa nie schodzi z podium w krajowej lidze sprawiają, że kibice nie muszą spoglądać w chlubną przeszłość, aby poczuć się lepiej.
Jeśli zresztą popatrzymy tylko na aspekt finansowy spodziewanej (zrealizowanej) transakcji, to czapki z głów należy zdjąć także przed właścicielami Kolejorza, którzy potrafią zarabiać na transferach jak mało kto w T-ME. I w to w sytuacji, kiedy przedmiotem obrotu są karty zawodników niewypromowanych na europejskiej arenie. O ile bowiem Robert Lewandowski, Rafał Murawski, czy Artjom Rudniew mieli okazję zaprezentować się w europejskich pucharach w barwach Lecha, o tyle w przypadku Aleksandara Tonewa i teraz Teodorczyka o efekcie marketingowym Ligi Europy mówić nie sposób. Tymczasem każdy z wymienionych zawodników przysparzał Lechowi dwucyfrowego dochodu, przeliczonego naturalnie w milionach złotych.
Pozostaje oczywiście pytanie, ile wart byłby Teo, gdyby udanie zaprezentował się w poznańskim zespole w LE, ale nigdy nie poznamy na nie odpowiedzi. No, chyba żeby ostatecznie nie przeszedł do Dynama, albo szybko wrócił stamtąd na Bułgarską i trafił na lepszy niż ostatnio okres Kolejorza. Tylko że Łukasz nie po to zdecydował się wyjechać na Ukrainę, żeby szybko stamtąd uciekać.
A skoro kijowianie uparli się właśnie na Teodorczyka, to nic dziwnego, że właściciele Kolejorza zażądali od nich nawet wyższej sumy odstępnego niż kilka tygodni wcześniej nie zdecydowali się zapłacić Niemcy z Frankfurtu i Lipska. I słusznie, to przecież żaden grzech umieć wykorzystać okazję, która może nigdy więcej się nie powtórzyć.
Pewnie z podobnego założenia wyszedł Łukasz. OK., będzie musiał na siebie bardzo uważać, bo ryzyko związane z życiem na zapleczu działań wojennych jest jednak spore, ale – do odważnych świat należy! Decydując się złapać ukraiński wiatr w żagle, Teo pokazał, że jest w stanie poświęcić wiele dla rozwoju kariery. Prawdą jest zresztą, iż Premier Liha po zakończeniu wojny domowej nie będzie płacić już tak dobrze jak teraz, kiedy szefowie tamtejszych klubów nie wahają się naprawdę bardzo głęboko sięgać do kieszeni, aby przekonać do przeprowadzki na wschód. Jeśli któryś z piłkarzy chciał wyjechać na Ukrainę wyłącznie, albo głównie, dla pieniędzy, to właśnie teraz jest ku temu najlepszy moment.
Adam Godlewski
foto: Łukasz Skwiot