Hrywna załamana przez wojnę. Tymoszenko wraca do gry

W związku z działaniami wojennymi na Ukrainie nie ma funkcjonującego przemysłu, zniszczona została infrastruktura uprzemysłowionych miast a zadłużenie przekroczyło już 100 mld dolarów. Wojna kosztuje Kijów 4 miliony euro dziennie.

Akcja zbrojna nieuchronnie musiała się odbić na rynku walutowym. – Po czterech miesiącach konfliktu z prorosyjskimi separatystami rynek ogarnęła panika – podkreśla prezes Narodowego Banku Ukrainy Wałerija Hontariewa.

Czytaj więcej: MFW na Ukrainie, czyli koszty rewolucji

“Żadne czynniki ekonomiczne nie mogą tego tłumaczyć” – mówiła Hontariewa, winiąc za spadek wartości hrywny “różne, prowokacyjne deklaracje ugrupowań politycznych na temat wojny z Rosją na większą skalę”.

Szefowa banku winiła za spadki panikę, zarówno “wśród ludności, jak i szefów przedsiębiorstw”. – Wywołał ją przede wszystkim premier Arsenij Jaceniuk skłaniając parlament do przegłosowania nadzwyczajnego podatku wojennego. Jak widać społeczeństwo nie jest w stanie ponieść takich ciężarów nakładanych na nie przez polityków – tłumaczyła ekonomistka.

Czytaj więcej: Ukraina z powodu wojny staje na skraju zapaści gospodarczej

Bank centralny sprzedał na rynku 150 mln dol., ale nie powstrzymało to dewaluacji ukraińskiego pieniądza. Hontarewa została wezwana do złożenia wyjaśnień w parlamencie. – Nie mogliśmy zareagować na gwałtowne załamanie notowań hrywny, ponieważ musimy konsultować swe decyzje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, który 29 sierpnia ma wypłacić Ukrainie kolejną transzę środków pomocowych, wartą 1,5 mld dol.


– tłumaczyła.

W lutym br. panikę na Ukrainie wywołał fakt, że hrywna po gwałtownym spadku notowań przekroczyła symboliczny próg 9 hrywien za dolara. Już wtedy eksperci ostrzegali, że zacznie się ucieczka ku walutom zagranicznym. We wtorek wartość ukraińskiej waluty w stosunku do walut zachodnich zeszła do najniższego w historii poziomu, osiągając kurs 17,58 hrywny za euro i 13,13 hrywny za dolara.

Jak wojna wpłynie na ukraińską politykę?

Pierwsze niezadowolenie okazały ukraińskie kobiety. Żony i matki żołnierzy protestowały przeciw poborowi do wojska. W końcu za przerwaniem operacji specjalnej na wschodzie kraju wypowiedział się nawet Majdan. Władze miasta obawiały się, że funkcjonując nadal mógłby stać się miejscem dla zorganizowania w stolicy prowokacji ze strony Rosji i sprzyjających jej na Ukrainie polityków.

Oligarchowie przygotowują się na scenariusz, w którym społeczeństwo wymawia posłuszeństwo władzy. Ta miałaby jednak być przekazana nie komu innemu tylko kolejnemu oligarsze.

Do nich zaliczana jest liderka partii “Batkiwszczyna”, która – jak podawały ukraińskie media – przygotowuje plan delegitymizacji prezydenta Petro Poroszenki.

Czytaj więcej: Doradca Reagana: Ukraina nie zobaczy nawet jednego dolara z MFW

Kontrolująca nastroje Majdanu i finansująca go Julia Tymoszenko wykorzysta pogarszające się nastroje społeczne – pisali dziennikarze. Czeka ona tylko na wkroczenie Rosjan na Ukrainę, aby zarzucić Poroszence krach operacji antyterrorystycznej i wzniecić protesty, wykorzystując niezadowolenie na terenach, które ucierpiały z powodu wojny.

W działaniach na rzecz destabilizacji w kraju ma ją wspierać część polityków Partii Regionów z Nestorem Szufryczem oraz częścią parlamentarzystów jej własnego ugrupowania “Batkiwszczyna”, którzy są nadal wobec niej lojalni.

Czytaj więcej: Pokój na Ukrainie? Michnik za twardą rozprawą z separatystami

Sprawę komplikuje fakt, że ukraińska prokuratura prowadzi obecnie postępowanie karne wobec oligarchy Kołomojskiego m.in. właściciela PrivatBanku i głównego sponsora ekspedycji woskowej na wschodzie, który podejrzany jest o kradzież ropy naftowej z rurociągu firmy “Ukratransneft”. Ropa naftowa kradziona z rurociągu miała być przerabiana na benzynę w jednym z zakładów petrochemicznych należących do Kołomojskiego i następnie sprzedawana na stacjach paliw.

Zobacz więcej: Hrywna załamana przez wojnę. Tymoszenko wraca do gry

Open all references in tabs: [1 – 3]