Ekspert: Ukraina ma w gazowym sporze z Rosją coraz więcej atutów

Według Gonczara gazowy konflikt pomiędzy oboma krajami jest nieunikniony. Powód to ceny gazu. Kijów uważa, że Rosjanie dyktują warunki nie do przyjęcia. Ukraina miałaby za gaz płacić więcej niż kraje importujące mniej surowca i to z odleglejszych stron. Kijów ograniczył więc zakupy rosyjskiego gazu. Kupuje mniej surowca niż przewidują umowy. Teoretycznie powinien za nieodebrany gaz i tak zapłacić, ale nie robi tego. Gazprom udał się wiec do arbitrażu.

ZOBACZ TAKŻE

Gaz łupkowy zniszczył wycenę Gazpromu

I tu zaczynają się problemy. Nawet jeśli rosyjski koncern wygra sprawę, to będzie miał problem z wyegzekwowaniem należności. Co więcej to Rosja może na całej awanturze więcej stracić.

Z szacunków eksperta wynika, że jeśli dojdzie do konfliktu to sytuacja „zero tranzytu przez Ukrainę” (w przeszłości tranzyt był wstrzymywany), zastąpi sytuacja zero zakupów rosyjskiego gazu. To stąd nowe regulacje prawne na Ukrainie, krytykowane dość mocno przez zagraniczne koncerny. Czytaj także: Ukraiński rynek gazu pod obstrzałem ze strony Shella

Problem w tym, że jeśli Kijów przestanie kupować rosyjski gaz, może to oznaczać dla Gazpromu mniejszą sprzedaż o ponad 13 mld dolarów. Koszty Ukrainy wyniosą z tytułu importu innych paliw i gazu z innych źródeł około trzech miliardów dolarów.

I zdaniem ekspertów jeszcze kilka lat temu Gazprom zgodziłby się na takie straty, tyle że obecnie sytuacja jest całkiem inna. Rosyjski gigant boryka się z poważnymi problemami związanymi z malejącą sprzedażą surowca. Wypadnięcie Ukrainy jeszcze pogorszyłoby sytuację. Może się więc okazać, że to Moskwie będzie bardziej zależało na polubownym rozwiązaniu sprawy.

Z drugiej strony Gazprom nie zamierza zrezygnować z pieniędzy z Kijowa. W 2012 roku Gazprom wystawił Ukrainie rachunek na siedem miliardów dolarów za nieodebrany gaz. Kijów nie zamierza go zapłacić.

Open all references in tabs: [1 – 5]