Edyta Bartosiewicz znów zachwyca swymi dawnymi przebojami …
Jeszcze niedawno wydawało się, że nigdy nie wróci na scenę. Próbowała jednak drobnymi kroczkami. Najpierw nagrała piosenkę z Krzysztofem Krawczykiem, potem wystąpiła na Orange Festivalu. I udało się – wydany w zeszłym roku album “Renovatio” pokazał, że znów jest w dobrej formie. Dlatego teraz znów możemy się cieszyć jej dawnymi i nowymi piosenkami, zarówno z płyty, jak i na żywo.
– Przed samym koncertem czuję stres i tremę, miałam przecież tak długą przerwę w graniu. Jednak, gdy już staję na scenie przed mikrofonem, dzieje się coś magicznego. Przenoszę się w inny wymiar i udaję się w podróż, w którą pragnę zabrać ze sobą publiczność – tłumaczy.
Poprzednia płyta Edyty Bartosiewcz ukazała się w 1998 roku. Potem zaczęły się problemy. Narastający stres zablokował jej głos. Weszła do studia, aby zarejestrować kolejne piosenki, ale nie mogła śpiewać. Zrezygnowała więc z kontynuowania kariery i zaszyła się w domowym zaciszu. Przeżyła psychiczny koszmar. Jednego dnia myślała, że już nigdy nie wróci na scenę, a drugiego znów wierzyła, iż wszystko wróci do normy.
– Myślę, że bycie matką, odpowiedzialną za swoje dziecko, było kluczowe. Przez długi też czas w moim życiu uprawiałam sport i zawsze walczyłam do końca. Mam w sobie chęć i wolę przetrwania – wspomina z przekonaniem.
Fani czekali na nią cierpliwie. Była przecież wielką gwiazdą w latach 90. Wypracowała bowiem własny styl śpiewania, łączący rockową ekspresję z popową melodyjnością. Taki materiał przyniosły jej trzy najpopularniejsze albumy “Sen”, “Szok’n’Show” i “Wodospady”.
Dzięki pochodzącym z nich piosenkom stała się najpopularniejszą wokalistką tamtych czasów – obok Kasi Kowalskiej i Kasi Nosowskiej. Sukcesy nie szły jednakw parze z udanym życiem prywatnym. To doprowadziło do katastrofy.
Po przerwie trwającej niemal piętnaście lat wróciła na rynek fonograficzny i koncertowy. Występy pomogły się jej w pełni otworzyć i dziś znów uwodzi swym głosem.